„W Słońcu Toskanii” – Kraina słońca, wina i sztuki

Tym razem w moich wyprawach rowerowych wybór padł na Włochy, region Toskania. Bazą był hotel Parco Erosa*** w miejscowości Abbadia San Salvatore na zboczach wygasłego wulkanu Amita.
Abbadia San Salvatore – miejscowość i gmina we Włoszech, w regionie Toskania, w prowincji Siena, położona 110 km na południowy wschód od Florencji i ok. 60 km na południowy wschód od Sieny, w rejonie Monte Amiata. Miasto odziedziczyło nazwę po opactwie, które się tutaj znajdowało. Region znany jest z wydobycia cynoberu. Atrakcją w mieście są średniowieczne zabytki, Palazzo della Potesta (XV wiek) i kościół Świętego Krzyża (Santa Croce) Amiata – wygasły wulkan w środkowych Włoszech, w Preapeninie Tyrreńskim. Jego wysokość to 1734 m n.p.m. U podnóża znajdują się liczne źródła siarkowe, których wody doprowadzane są rurociągami do Sieny. Szczyt porastają lasy bukowe i kasztanowe, w dolnym piętrze winnice i gaje oliwne. W pobliżu znajdują się bogate złoża cynobru (rtęć), eksploatowane od początku naszej ery.


Podróż do Abbadi S.S. trwała niespełna dobę (około 1500 km), ale warto było za widoki w Alpach jak i we Włoszech. Teren Toskanii porównuję do wzniesień po jakich jeździliśmy na zlocie w Bartkowej w 2011r. Lecz widoki to już górna półka. Miasta i miasteczka to ciasna zabudowa, aby się ściany nie nagrzewały od słońca, i ta ich sjesta w godz.12.00-15.00, wszystko zamknięte, nawet informacja turystyczna nie mówiąc o kafejkach czy sklepikach. Ulice puste, nawet żadnych zwierząt nie widać. Okiennice pozamykane a Italiańczycy śpią. A my jedziemy dalej w słońcu w temp. około 50 stopni Celsjusza. Zapas wody 2-3 litry, to minimum dla każdego uczestnika na kilka godzin.
Drogi do domów na wzgórzach wysadzone cyprysami, a wokół domów gaje oliwne, takich widoków w kraju nie spotkamy, trzeba tam pojechać aby to wszystko zobaczyć, poczuć i być za pan brat z włoską przyrodą.
Jeden z etapów naszej eskapady prowadził przez szczyt wygasłego wulkanu Monte Amiata, (na fotce stalowy krzyż) z którego rozpościera się wspaniały widok na ziemie toskańską, następnie zjazd serpentynami w dół ponad 10 km, i tu też się pociliśmy od hamowania. Kolejny dzień i kolejna wycieczka, tym razem do gorących źródeł, coś fantastycznego taka kąpiel, chociaż jak dla mnie mogli by dopuścić troszeczkę zimnej wody 😉


Kilka zdań o perłach tego regionu: Florencja stolica renesansu, Siena, Orvieto, Lago di Bolsena, San Gimignano, Bagini di San Filippo. Przewspaniałe katedry, co jedna to piękniejsza i większa, ratusze, rzeźby Michała Anioła we Florencji i wiele kilometrów ciasnych uliczek na zboczach wzgórz gdzie powstały te malownicze miejscowości.
Wspomnę jeszcze o wspaniałym największym jeziorze toskańskim Lago Trasimeno, które w jeden dzień objechaliśmy wokół, aby podziwiać widoki znad brzegów tego akwenu wodnego.


Na koniec kilka słów o wyżywieniu jakie nam serwowano w hotelu, były dania, że nie wiedziałem co jadłem, dużo makaronów pod różnymi postaciami i z różnymi dodatkami, owoce morza, pomidory, sery, itp. Wszyscy stwierdziliśmy, że większość potraw była jak dla nas przesolona, ja zapijałem białym lub czerwonym winem w zależności od potrawy i soli nie czułem tylko kwaskowate wino 😉
Jako ciekawostkę podaję, że 1968 roku jeden etap Tour de Italia zakończył się w Abbadia San Salvatore a wygrał Hiszpan Julio Jimenez. Był to 18 etap o długości 166 km a start do wyścigu odbył się w Foligno. Jak jestem przy sporcie to wspomnę mecz Włochy-Niemcy z 28.06. oczywiście zwycięski mecz i rozśpiewane Włochy do późna w nocy, trąbiące samochody krzyki itp. Pełne mężczyzn kafejki, tawerny i dwa place w Abbadii, radość i jeszcze raz radość. Ja finał oglądałem już w kraju, a w Abbadii zapewne smutek i cisza.


tekst i foto Szwagier