XXVI Zakończenie Sezonu „WANDRUSA”

Baza rajdu była w miejscowości Poręba Wielka przysiółek Koninki u podnuża Gorczańskiego Parku Narodowego. A czemu właśnie tam? Tak w skrócie, do Odznaki Krajoznawczej Polski brakował mi ostatni park narodowy właśnie Gorczański P. N. Rok i 2 dni wcześniej(przed naszą imprezą) wybrałem się niebieskim szlakiem do schroniska Pod Turbaczem, na szczyt Turbacza ( byłem też na: Kudłoń 1273 m n.p.m. Przełęcz Borek 1009 m n.p.m. Rezerwat im W. Orkana oraz Czoło Turbacza 1258 m n.p.m. te miejsca są wymagane przez regulamin OKP ) wróciłem przez Obidowiec 1106 m n.p.m. Tobołów 963 m n.p.m. i zszedłem do Koninek trasą nartostrady.


Aby przejść te szlaki zajęło mi to 2 dni (patrz foto), więc szukałem noclegu ale właściciele baz noclegowych niechętnie patrzą na jeden nocleg. Agroturystyka w której była nasza baza to było moje trzecie miejsce w poszukiwaniu noclegu. Udało mi się tam zanocować (2 noclegi) i dokładnie poznałem obiekt i pomyślałem czy by tu nie zrobić… Decyzja zapadła tu w 2016r robię imprezę wandrusowską. Jak decyzja zapadła to ja musiałem przyjechać tu jeszcze raz (12.06.2016r) aby objechać trasy rowerowe, by wybrać te najbezpieczniejsze i najmniej uciążliwe do Rabki i Chabówki. Dlatego byłem też na Potaczkowej z krzyżem, (w grzbiecie oddzielającym dolinę Porębianki od doliny Raby i jej dopływu – potoku Olszówka) krzyż, który widzieliśmy nieopodal Poręby Wielkiej na wysokości Dyrekcji Gorczańskiego P. N.


Dość historii, 16.09.2016r do Koninek przyjechali wszyscy uczestnicy imprezy w ciepłe i słoneczne popołudnie (odważni kąpali się w basenie). O godz. 19.00. przywieziono gorącego pieczonego prosiaka i zaczęła się biesiada. Jadło było wyśmienite, według tego co widziałem to jedli wszyscy, niejedni skorzystali z repety. Kiedy się kończyło prosię zaczęła się część taneczna do późnego wieczoru.


Sobota śniadanie (w formie szwedzkiego stołu) i wymarsze na trasy które zaproponował organizator. Grupa górska wyruszyła pod wyciąg na Tobołów i dalej na Turbacz, schronisko Pod Turbaczem, Czoło Turbacza i powrót do bazy (w drodze powrotnej deszcz to nie było w planie). Grupa piesza wyruszyła do Muzeum W. Orkana „Orkanówka”, następnie w okrojonym składzie zeszła do Niedźwiedzia, dalej do Poręby Wielkiej gdzie zwiedzili Park podworski hrabiów Wodzickich. Kolejna grupa to rowerzyści, którzy początkowo jechali (pchali rowery) jak grupa piesza do „Orkanówki”, tu się z nimi spotkaliśmy aby wspólnie z kustoszem zwiedzić i wysłuchać historii o W. Orkanie. Z muzeum bardzo stromy zjazd do Niedźwiedzia, deszczyk już nas dopadł i rozważyliśmy sens jazdy zgodny z regulaminem do Rabki i Chabówki do Skansenu Taboru Kolejowego. Wygrał rozsądek (brawo rowerzyści) i pojechaliśmy do Dyrekcji Gorczańskiego P. N. w Porębie Wielkiej, i tu kolarze zwiedzili Park podworski hrabiów Wodzickich. Tu ubrano peleryny i dojechała nasza grupa do „Raju w Górach”. Tu pod dachem były ciastka, kawa itp. po 30 minutach tym razem dogoniła nas grupa piesza z „Orkanówki”. Po pewnym czasie ruszyliśmy do bazy (około 1 km) razem, my oczywiście na „kołach”. Gdy byliśmy już na miejscu to zaczęło „lać”, nam się udało, natomiast grupa „Maniusia” wracała w strugach obfitego deszczu. Kapela była ze mną umówiona na godz. 20.00. i do tej pory turyści z Turbacza mieli czas się przebrać, wysuszyć i wszyscy zjedliśmy obiad. Kapela dotrzymała słowa i o 20.00. zaczęli swój koncert. Kuchnia wcześniej przygotowała zastawę na bankiet z zakąskami, między innymi były warkocze i krojone sery owcze. Była to czwórka młodych muzyków (szkoda, że nie mieli strojów ludowych) ale zrekompensowali nam ten brak wspaniałym wykonaniem utworów góralskich. Co niektórzy nasi członkowie klubu tańczyli przy rytmach płynącej melodii z instrumentów kapeli skoczne tańce. Na koniec kapela zebrała gromkie brawa od biesiadników. Była już godz. 22.00. i jak wczoraj zaczęła się „balanga na całego” a aura uspokoiła się i było bezdeszczowo.


Niedziela, śniadanie o godz.09.00. a o 10.00. grupa piesza i kolarska bez rowerów w okrojonym składzie ( 9 osób) wyruszyli pod wyciąg aby wyjechać na Tobołów (pozostali jechali dzień wcześniej). Pozostali turyści poszli do centrum Poręby Wielkiej zwiedzić to co my zwiedziliśmy dnia poprzedniego a inni na mszę do miejscowego kościoła. Ze szczytu na który wyjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym udaliśmy się zielonym szlakiem w dół do Koninek około 45 minut. Na szlaku Ania K. znalazła dwa borowiki a Józek O. 1/3 reklamówki innych grzybów.

Od godz. 12.00. była podawana typowa góralska kwaśnica z wkładką z żeberek. Po lekkim obiedzie jeszcze kawa i rozjeżdżaliśmy się do domów.


Fotografie ustawiłem chronologicznie aby się lepiej oglądało, po kolei jak było i zgodnie z tekstem. Pozwoliłem sobie zamieścić informacje i żarty na fotografiach.

Serdecznie dziękuję Wszystkim uczestnikom imprezy za udział w przygotowanym przeze mnie rajdzie, stworzeniu rodzinnej atmosfery. Miło mi, że podobała się sama baza jak i okolica wraz z Gorczańskim P. N.

tekst Ryszard Skonieczny
foto Adamaszek Józef
Łubiarz Renata
Niewiński Marian
Skonieczny Ryszard