Zadaniem specjalnym dla rowerzystów, klubów kolarskich, sekcji bądź komisji kolarskich PTTK był udział w III Pielgrzymce Rowerowej do Częstochowy.
Dla niektórych uczestników był to nie lada wysiłek, gdyż pokonywali do 170 kilometrów dziennie. Kaliszanie, Siedlce, Radlin i wiele innych grup kolarskich po drodze nawiedzali inne sanktuaria pokonując przeszło 500 km.
Udział WANDRUSÓW wymagał wcześniejszych przygotowań, gdyż należało zapewnić sobie noclegi. Kolega Rysiek wyszukał nam piękne miejsce w świeżo wyremontowanym schronisku PTSM w Pawełkach 40 km od Częstochowy. Do schroniska dojechaliśmy przez Szczejkowice, Stanowice, Wilczą, Kozłów, Pyskowice, Lubliniec. Celowo ominęliśmy Gliwice nadkładając drogi aby uniknąć intensywnego ruchu samochodowego w zatłoczonym mieście. Ostatni odcinek od Kokotka do Lublińca prowadził lasami – ścieżką rowerową z dala od drogi nr 11. Schronisko PTSM w Pawełkach okazało się pięknym i świetnie wyposażonym obiektem gdzie jest również wypożyczalnia rowerów. Wieczór spędziliśmy przy ognisku. Kolega Rysiek zaprezentował zdjęcia ze swojej wyprawy na Islandię i Wyspy Owcze.
Następnego dnia wyruszyliśmy do Częstochowy do Katedry pod wezwaniem Świętej Rodziny gdzie był wyznaczony punkt zborny. Na placu przed katedrą zaparkowało ponad 400 rowerów. Ksiądz kapelan PTTK zaprosił nas do wnętrza gdzie poszczególne grupy mogły się zaprezentować i podzielić wrażeniami z przebytej drogi. Następnie uformowani w kolumnę i pilotowani przez policję wyruszyliśmy na Jasną Górę. W Kaplicy Cudownego Obrazu w naszej intencji sprawowana była msza i udzielone specjalne błogosławieństwo. Mieliśmy jeszcze czas na zwiedzanie klasztoru – niestety duża liczba zwiedzających powodowała utrudnienia w dostępie do niektórych obiektów np. Skarbca.
Powracając na nocleg do Pawełek miałem 2 defekty, a koleżanki kolizję – na szczęście niegroźną. Pokropił nas lekki deszczyk .W niedzielę po śniadaniu wstąpiliśmy jeszcze do drewnianego kościółka obok schroniska i obraliśmy kierunek do domu. Tym razem Gliwic już nie mijaliśmy licząc na mniejsze natężenie ruchu. Nieocenioną pomocą okazał się gwizdek własność kol. Lucyny obsługiwany przez kol. Anię, bo sygnalizacja świetlna kilkakrotnie dzieliła nasz peleton.
Pogoda nam służyła tak jak i nastroje, a nasze panie wykazały się świetną kondycją. W ciągu trzech dni pielgrzymowania pokonaliśmy – oprócz własnych słabości – ponad 300 kilometrów.