Każdy początek jest trudny. Podjęcie się próby zintegrowania różnych, choć czasem zazębiających się z sobą środowisk było dla mnie wyzwaniem. Tak naprawdę byłem ciekaw rezultatu tego przedsięwzięcia. Frekwencja okazała się nie być oszałamiająca i nie ma się czemu dziwić. Każdy ma swoje zainteresowania i nie koniecznie musi czuć potrzebę ich rozszerzania. Większość uczestników wzięła udział tylko częściowo, co spróbowałem pokazać w postaci tabelki. Myślę, że uczestnictwo choćby nawet tylko w części imprezy pozwoliło uczestnikom poznać pokrewne dziedziny turystyki, o których wcześniej nie mieli pojęcia.
W pierwszy dzień zaplanowany był przejazd szlakiem „Obszaru Warownego Śląsk” wyznaczonym przez polskie umocnienia wojskowe sprzed II Wojny Światowej. Na trasie, mimo niesprzyjającej pogody, dotarliśmy do ponad 20 obiektów. Dla wszystkich określiliśmy współrzędne geograficzne, niektóre obiekty zostały spenetrowane od środka. Po drodze zaliczyliśmy też praktyczne ćwiczenia z geocaching-u. Wszystkie cztery kesze, które napotkaliśmy po drodze zostały odnalezione przez uczestników, którzy do tej pory nie mieli styczności z geocachingiem.
W drugim dniu pogoda pokrzyżowała nam plany. Byliśmy szczęśliwi, że udało się nam w tym deszczu na rowerach wrócić do domu. Dotarliśmy tylko do dwóch z sześciu planowanych niemieckich obiektów.
Spotkanie spełniło swoją integracyjną rolę. W miłej atmosferze mogliśmy przedstawić innym swoje pasje. Dziękuję za uczestnictwo. Z zebranych opinii wynika, że warto było poświęcić czas na przygotowanie tej imprezy i że trzeba będzie kiedyś znowu zorganizować coś podobnego.