Nocną Drogę Krzyżowa na rowerach odbyliśmy. Nie wszystko przebiegło zgodnie z planem.
Chcieliśmy wyruszyć w piątej zgodnie z terminem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej organizowanej przez żorska parafię. Ciągłe opady spowodowały przesunięcie terminu na sobotę. To była dobra zmiana, bo nie było deszczu, a drogę pomagał nam oświetlać księżyc będący akurat w pełni.
Na stracie przy figurze św. Jana Nepomucena zjawiło się o wyznaczonej godzinie sześcioro uczestników z rowerami wyposażonymi w przepisowe i ponadnormatywne oświetlenie. Nie brakowało elementów odblaskowych poprawiających bezpieczeństwo w nocy. W tym składzie udało się nam przejechać ponad 40 km nocnej drogi. Niektóre odcinki zostały zmodyfikowane, tak by ominąć ścieżki i miejsca niezbyt przyjazne dla rowerów.
Nie było łatwo. Noc, drogi leśne po deszczu w niektórych miejscach bardziej nadające się do pieszej wędrówki niż do przejazdu rowerami, niska temperatura, miejscami mgła powodowały spore utrudnienia. Ale poradziliśmy sobie. W sześcioosobowej grupie łatwo można było odsłuchać rozważań związanych z drogą krzyżową a z drugiej strony trudno było się zgubić. Myślę, że wszyscy uczestnicy tak jak i ja nie żałują, że zdecydowali się na ten rodzaj aktywności rowerowej.