Na zlot do Nysy przybyło 24 turystów z naszego klubu, a wszystkich było 508. Nasza baza noclegowa była nad jeziorem nyskim w Głębinowie, w ośrodku „Tropikana”. Na bazę chyba nikt się nie skarżył, raczej były pochwały dla szefowej za przyjemny pobyt, noclegi, grill i dużą przestrzeń.
Sama organizacja zlotu była dobra, chociaż słyszałem krytykę wśród uczestników ale nie mnie oceniać pracę zespołu, który jak umiał tak przygotował. Przygotowali posiłki na trasie i na Forcie II o których regulamin nic nie mówił, były to miłe niespodzianki kulinarne, chleb ze smalcem, żurek, kiełbaski z grilla.
Każdego dnia jeździliśmy na trasy dużą grupą Wandrusów, własnymi ścieżkami ale zgodnie z wyznaczoną marszrutą na dany dzień. Dużo jeździliśmy wałami nad jeziorami, Nyskim i Otmuchowskim, drogami polnymi oraz asfaltami i dojechaliśmy 2 x za granicę do Czech na zimne z pianką.
W jeden wieczór Czesław nasz nadworny kucharz upiek nam na grillu karczek, krupnioki, kiełbaski i kiszki, a na koniec Roman piekł chlebek na chrupko. Między czasie oczywiście grała szafa grająca przy której bawiliśmy się wszyscy.
Co do pogody była super chociaż w niedzielę i piątek trochę zmokliśmy ale było ciepło. Teren pofałdowany ale przyjemny do jazdy rowerem, a mieszkańcy mili. Zdarzyły się „pany” ale nasi serwisanci sobie z tym radzili. Humory i zdrowie dopisywało ale w piątek jedna osoba miała kraksę.
Kolegę z kraksy pozdrawiamy i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, bo jeszcze cała masa rajdów przed nami Wandrusami.