W tym roku tydzień rowerowy UECT połączony z Centralnym Zlotem Turystów Kolarzy odbył się w Polsce z bazą w miejscowości Kurozwęki k. Staszowa a więc na ziemi kieleckiej. Mocna grupa Wandrusów za bazę obrała sobie gospodarstwo agroturystyczne p. Urszuli Olczak w pobliskiej wsi Korytnica pod numerem 77. I to był bardzo dobry wybór, nie tylko noclegów. Zamówienie obiadokolacji u naszej jak się okazało fantastycznej gospodyni to był strzał w 10-kę. Ale zacznijmy od początku – sobota to przyjazd, rozpoznanie terenu/ ja np. zrobiłem 40 km./ i pierwsza obiadokolacja, i od razu refleksja – to jest to!!! Proste, bardzo smaczne i ile dusza zapragnie a właściwie ile brzuszysko przyjmie!! No to potem w specjalnie dla nas wybudowanej altanie musieliśmy sprawę oprzeć o bufet i tak codziennie!! Ale oczywiście to po trasach, na których muszę powiedzieć Wandrusy zachowywały się bardzo sportowo i turystycznie, zarówno pod względem kręconych kilometrów jak i umiarkowaniu w jedzeniu i piciu!!
Po otwarciu Zlotu w niedzielę, zresztą bardzo uroczystym i z pompą, w tym również deszczową z nieba, całą kawalkadą kilkuset rowerów przedefilowaliśmy przez Staszów by następnie udać się do miejscowości Rytwiany, gdzie o mało nie zostaliśmy poczęstowani grochówką, ale gospodarze nie spodziewali się takich tłumów więc udało nam się zachować wstrzemięźliwość!! Ale tylko do czasu powrotu na bazę i kolejnej wyżerki zaserwowanej przez Panią Urszulę!!
I scenariusz ten powtarzał się w następnych dniach tzn. jechaliśmy naszym wandrusowskim peletonikiem przygotowanymi przez organizatorów trasami i obiektami, docieraliśmy też do miejsc w których mieliśmy być podkarmieni , ale albo zupełnie nie potrafiliśmy się dopchać do „michy”, albo była ona tak skromna że nie ma co wspominać /np. 2 małe pierogi??!, czy kołaczyk podzielony na czterech!!/. Ale wystarczyło tylko pomyśleć że po powrocie będą czekały pełne i dymiące półmiski smakołyków pod adresem Korytnica 77 to nasze morale błyskawicznie wzrastało i od razu nogi szybciej kręciły pedałami! A wracając do wrażeń turystycznych – bardzo fajne tereny, ciągnące się kilometrami sady obwieszone owocami, ciekawe trasy, odwiedziliśmy też Sandomierz a to wszystko przy pięknej letniej pogodzie. No i te ciepłe, sympatyczne wieczory w super towarzystwie, rozmowy przy bardzo urozmaiconym zestawie napojów, podsumowania już przejechanych tras i planowanie następnych.
I tak zrealizowaliśmy wszystkie trasy przygotowane przez organizatorów, jeśli gdzieś było trochę za daleko to Kasia brała to na siebie, żeby nam zaoszczędzić nadmiernej fatygi / no bo dla niej 100 km. w tą czy w tą nie robi różnicy! / .
I jeszcze jeden fakt muszę odnotować – na jednym z wyjazdów „zahaczyliśmy„ o posiadłość przyjaciela Bogusia w miejscowości Leszczków, faceta wielu talentów i umiejętności, można by rzec człowieka renesansu! On i jego prace zrobiły na nas niesamowite wrażenie.
Podsumowując – bardzo udana impreza zarówno pod względem turystycznym, towarzyskim a także komfortu naszej bazy noclegowej , już nie mówiąc o poziomie oferty gastronomicznej serwowanej codziennie przez Panią Urszulę!! I to za naprawdę umiarkowaną cenę!
I jeszcze raz pragnę podkreślić wysoki poziom sportowo – turystyczny i zdyscyplinowanie wszystkich Wandrusów, dzięki i brawo!!!!