Tego rajdu mało nie być, nie było go w rocznym kalendarzu jastrzębskiego KROKUSA ani na ich bieżącej stronie internetowej. Ale upór jednej osoby Józka Lubszczyka, który od 16 lat na swojej posesji organizuje te imprezy, zadecydował. Choć od kilku lat Wandrus, dalej jest silnie związany z Krokusami, którym szefował dwadzieścia lat.Brzydka pogoda, zimno jak na maj i dokuczliwy gęsty deszcz stały się dodatkową przeszkodą. Na Rynku o godz. 10:00 była jedna osoba. Droga przez Gichtę obfitowała w kałuże, ale nie było błota, ptaki świergotały tak jak by świeciło słońce, ryby pluskały w Garboczu, gdzieś z oddali dobiegało kukanie kukułki. Sześcioletnia nieobecność w Palowicach spowodowała, że nie mogłem odnaleźć miejsca mety rajdu – tak bardzo zmienił się wygląd domu Józka.
WANDRUSY docierały na metę z różnych kierunków i o różnych godzinach z dużą skutecznością, bo w ilości aż 12 osób. Byliśmy najliczniejszą drużyną. Pamiętam, że organizowany 6 lat temu X rajd miał być ostatni, zapewne więc w przyszłym roku spotkamy się na kolejnym – XVII-tym.