To już wieloletnia tradycja, że w długi weekend majowy pedałujemy na koniec świata.Piszący te słowa nie czynił tego od siedmiu lat. Rozpocząłem od stacji benzynowej w Zebrzydowicach, przez dawne przejście graniczne w Marklowicach Górnych, stację kolejową Petrovice u Karvine dotarłem do Prstny i wreszcie – KOLIBA NA KONCI SVETA.Przez te siedem lat wiele się zmieniło, powstały tu liczne piękne domy, nie byłem pewien czy dobrze jadę.
Na końcu świata byłem pierwszy, grupa WANDRUSÓW prowadzona tradycyjnie przez Józka Adamaszka usuwała awarię roweru obok stacji PKP w Zebrzydowicach.Z tymi stacjami kolejowymi wiąże mnie pewne wspomnienie. 30 lat temu, w stanie wojennym, we wrześniu 1982 po nieudanych próbach przekroczenia granicy w Cieszynie i Chałupkach grupa członków żorskiego SOKOŁA z Józefem Woryną postanowiła wsiąść do pociągu z Zebrzydowic do Petrovic, tym sposobem przekraczając granicę. Po 40- minutowym oczekiwaniu na stacji czechosłowaccy pogranicznicy dali zgodę na nasz udział w Szleskich Szlapotach. ( Śląskich Wędrówkach) Oczywiście pierwsze kroki skierowaliśmy na kufel “czapowanego”
W wycieczce wzięły udział 22 osoby, również z Rybnika i SOKOŁA Radlin.Trasa wyniosła: dla grupy- ok..70 km, dla mnie 30.