Wspominając moją imienniczkę Jolę wiem, że nie znałam drugiej tak wesołej i pomocnej osoby. Nasze hasło było proste „przecież wszystkie Jole są fajne”.
Każdy, kto ją znał, wie, jaka wesoła do tańca i żartów ona była, choć życie nie zawsze dawało jej do tego powody. Trzeba się zorganizować na grilla lub imprezę do Rezydencji Wiejskiej u Joli i Marianka, zawsze zwarta i gotowa z uśmiechem przybywała. Oj i zawsze mieliśmy dla kogo zaśpiewać 100 lat podczas Spaceru Noworocznego Wandrusa.
Zmierzyła z nami również sporo km na rowerze, zapracowana starała się znaleźć czas i siły, aby sprostać trasie, którą przewidywała impreza i spędzić z nami czas czy to w Pawełkach czy na kajakach. Jola była osobą, z którą chciało się spędzać czas, zapamiętam Ją, jako silną kobietę, żonę wspaniałego kumpla, dumną i upartą osobę, która wiedziała, czego chce od życia.