51 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej PTTK – Nowy Sącz, Bartkowa – Posadowa (nad jez. Rożnowskim)

W tym roku organizatorem zlotu był Centralny Ośrodek Turystyki Górskiej PTTK w Krakowie przy współudziale Oddziału PTTK ”Beskid” w Nowym Sączu i na szczęście przy wsparciu Komisji Turystyki Rowerowej ZG PTTK przede wszystkim w osobie kol. Michała Raczyńskiego, który też pełnił funkcję Komandora Zlotu. Baza usytuowana została w doskonałym miejscu, to jest w Bartkowej nad Jeziorem Rożnowskim – Dom Wypoczynkowy Stalownik oraz położona nieopodal grupa domków kempingowych.

Pierwsze Wandrusy pojawiły się na Zlocie już w piątek 17.06., natomiast w sobotę byliśmy już w komplecie, to jest 17 oficjalnych uczestników Zlotu (co jak się okazało dało nam drugie miejsce pod względem liczebności – po grupie 23 rowerzystów z Huzy Gliwice), natomiast fizycznie była nas 20-tka. Dojeżdżając samochodem do bazy kol. Józef rzucił uwagę ”niezłe nas tu czekają „kępki” co potwierdziło się już w sobotę, gdy ruszyliśmy rozpoznawczo na trasę i dostaliśmy w kość na podjeżdzie z Rożnowa na Dzierżaniny.

Niedzielny przejazd do Nowego Sącza na rozpoczęcie Zlotu to mżawka i kilka upadków (w tym i Wandrusa), na szczęście bez poważniejszych skutków, natomiast efekt uroczystego rozpoczęcia na pięknym nowosądeckim Rynku i poprzedzającego go wspólnego przejazdu ulicami miasta obniżył znacznie coraz obfitszy czerwcowy deszczyk.

Od poniedziałku natomiast przy sprzyjającej pogodzie kilkunastoosobowy wyróżniający się kolorowymi strojami i uroczymi uczestniczkami peletonik Wandrusa przemierzał bezbłędnie drogi, dróżki i znakowane szlaki turystyczne, przeprawiając się przez mosty, kładki czy też przy pomocy promów, zgodnie z przygotowanymi przez organizatorów trasami, w czym pomocne były zarówno otrzymane mapki jak i doświadczenie prowadzących przodowników. Oczywiście zdarzały się „skróty” czy też celowe odstępstwa od propozycji organizatorów, ale one jeszcze uatrakcyjniały wędrówkę.


Niewątpliwie tegoroczne trasy były wyjątkowe – zarówno pod względem ilości stromych podjazdów, zmuszających niekiedy do pieszych spacerów, ale trud wspinania był w pełni rekompensowany wspaniałymi widokami panoramy ziemi sądeckiej z przebłyskującą wśród wzgórz i zieleni błękitną taflą rożnowskiego zalewu. Krajobraz dopełniały urocze wioski i piękne drewniane kościółki, no i ta zieleń pól, lasów czy łąk. A to wszystko przy sprzyjającej pogodzie i doskonałej przejrzystości powietrza – tego do końca nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć i zobaczyć, choćby namiastkę na załączonych zdjęciach. Jednym z odstępstw od przygotowanych tras była wizyta u państwa Januś i Szura (mama i rodzina Basi) w Polnej, gdzie Wandrusy mogły do syta zajadać się wiejskim chlebem z domowym smalcem i świeżym masełkiem, przygotowane specjalnie dla nas przez p. Danusię – to była prawdziwa uczta!! Dziękujemy!


Wieczorami po ” trasie”, pomimo zmęczenia miło było spotkać się i pogawędzić, najczęściej przed domkami zajmowanymi przez Wandrusów, z banerem Wandrusa nad głowami, czasem racząc się rozweselaczami, oczywiście z umiarem, bo następnego dnia znów te podjazdy!! W świąteczny czwartek większość Wandrusów wybrała piesze spacery, zwiedzanie pobliskiego Gródka n. Dunajcem, a w części rozrywkowej tego dnia świętowaliśmy z wyprzedzeniem urodziny byłego wieloletniego Prezesa naszego Klubu kol. Ryszarda, który oprócz życzeń otrzymał wspaniały bukiet skomponowany z zespołowo zerwanych polnych kwiatów, a także koszulkę z jakże wymownym napisem „używany ale stan idealny”, ale trzeba przyznać solenizant też się postawił. W piątek na Zlocie pojawił się kol. Stefan Melich, by po kilku latach nieobecności znów poczuć atmosferę „przodownickiego”! Jego obecność posłużyła jako okazja do świętowania tym razem zaległych urodzin jeszcze dłużej nam panującego Prezesa Wandrusa.

W międzyczasie nastąpiło uroczyste zakończenie Zlotu, w którym wzięło udział ponad czterystu turystów kolarzy, były nagrody i wyróżnienia, w tym również Dyplom dla Wandrusa za zajęcie V miejsca w Konkursie na najlepiej pracujący klub/komisję kolarską PTTK w Polsce.

A w sobotę pożegnania i powroty do domów, pozostały wrażenia i wspomnienia…, no i trochę zdjęć! Brawo i podziękowania dla organizatorów !!! Było warto tu być!!
O szczegóły pobytu, wrażenia, przygody, plotki i ploteczki pytać uczestników bo przecież każdy to inaczej przeżywa i widzi, warto też obejrzeć galerię zdjęć.

tekst Roman Wojtas
foto arch. Wandrusa