Mimo pięknej pogody, chętnych na przejechanie trasy w poszukiwaniu śladów historii nie znalazło się wielu. Może poranny chłodek i wczesna godzina zniechęciły tych, którzy zazwyczaj są obecni na rajdach. Planowany program zrealizowaliśmy czteroosobowo. Znaleźliśmy ulicę noszącą imię Obrońców Ziemi Śląskiej, do schronu „na wzgórzu 310” też dotarliśmy. Rzeczywiście ubytki w zewnętrznej warstwie betonu mogą świadczyć o tym, że brał on udział w działaniach wojennych. Po drodze na metę do Pomnika Pamięci Żołnierzy Września w Gostyni przejechaliśmy niebieskim Szlakiem Obrońców Polskiej Granicy obok zamienionego w małe muzeum bunkra „Słowiniec”. Poza tematem zrobiliśmy sobie po drodze małą przerwę na karmienie strusia. Na metę innymi drogami dotarło jeszcze trzech kolegów. W sumie pod szyldem Wandrusa było nas siedmioro.
W planie było też odszukanie najbardziej na południe położonego obiektu Obszaru Warownego Śląsk. Niestety nie udało mi się na to nikogo namówić, więc dokonałem tego sam. Mapka, którą znalazłem w Internecie i wcześniej zamieściłem w planie jest mało precyzyjna i nieaktualna. Dla tych, którzy chcieliby kiedyś dotrzeć do ostatniego punku pododcinka „Las Wyrski” podaję dokładne położenie geograficzne schronu – N50°05.572’, E018°55.287’.
Z powrotem też przyszło mi jechać samemu. Nie wracałem już na miejsce zbiórki. Na drugą stronę Gostynki przejechałem po nowym moście w poszukiwaniu nowych, nieznanych dróg i dzięki temu odkryłem prosty dojazd do Zgonia typowymi ścieżkami leśnymi. Do grupy, z którą byłem w Gostyni, dołączyłem dopiero w okolicach Fadomu. Obserwując zmniejszoną aktywność Wandrusów na rajdach trudno oprzeć się wrażeniu, że koniec sezonu kolarskiego jest już blisko.