Rajd Budowlanych to już tradycja, niestety zanikająca w historii „Sokoła” w Żorach, chyba ostatnia – według słów mgr J. Woryny. Niegdyś prężna firma sponsorująca różne formy rekreacji (nie tylko w domach wczasowych i wylegiwanie na patelni, czyli plaży bałtyckiej) przeszła do wspomnień. Musimy radzić sobie sami, a kluby, koła czy towarzystwa turystyczne muszą żywić się własnymi składkami.
Ten fakt jest przez niektórych przyjęty jako bolesna rzeczywistość, a dla przyzwyczajonych do tego typu sponsoringu, wręcz załamaniem działalności. Dla „Wandrusów” rzeczywistość ta nigdy nie była zaskoczeniem. Mamy tyle działalności ile nasz aktyw, czyli kolega Rysiek (dla wtajemniczonych Szwagier) wypracuje. Chwała mu za wysiłek, który ma więcej krytyków niż wspierających.
W wycieczkę przez żorskie lasy i Gichtę zaangażowała się znaczna grupa rowerzystów. Rozproszonych gromad rowerzystów trudno było zliczyć. Dla nas jako miejscowych, trasa nie była atrakcją, więc zapedałowaliśmy do Suszca, gdzie u pana Szendery mogliśmy zapoznać się z jego zbiorami leciwych akcesoriów gospodarstwa domowego i warsztatów rzemieślniczych.
Niewątpliwie największą atrakcją była rozmowa z panem Szenderą – dziedzicem i kustoszem miejscowego muzeum, który wiele finansów i wysiłku wkłada w zachowanie materialnego dorobku pokoleń odchodzących w przeszłość. Mogliśmy pozostawić jedynie wpis do księgi pamiątkowej, a wrażenia zabrać ze sobą.