Szlak Wielkiej Wojny. Dzień V.
Dotychczas upały dawały nam się we znaki. Dzisiejsza noc też niełatwa, mam spalone słońcem plecy, ani się ruszyć. Tomek ma podobno cudowną maść z Tunezji na oparzenia. Nad ranem burza i ulewa. Nasz namiot stoi w kałuży, robię prowizoryczną kanalizację burzową. Postanowiliśmy pozostać jeden dzień – odpoczniemy, a manele wyschną. Korzystamy z kąpieli. Na jeziorze …